czwartek, 24 stycznia 2013
Maz/Chok/Zielichowski - Długa Deszczowa Jesień [2013]
Chociaż od nie dawna w tym siedzę to uważam, że bardzo ciężko oceniać płyty z własnego podwórka. Postaram się podołać. Maz, słupskiej scenie pewnie bardzo dobrze znany z płyt CKW, członek Conkretnego Elementu (pamiętacie to jeszcze?), od bardzo dawna dał nam tylko kilka empetrójek raz na jakiś dłuższy czas, a z zapowiadanych projektów zazwyczaj zostawały tylko bardzo ładne okładki, które nigdy nie doczekały się zawartości. Jednak nie dał o sobie zapomnieć, ciągle był popyt na jego zwroty i nierzadko dało się przeczytać kolejne pytanie "Co z Mazem?" na internetowych forach. No to mamy.
U Chokera natomiast wciąż pada, okazało się, że to przez długą, deszczową jesień. Cztery razy w roku. Ósemka w poziomie. Bardzo dobry według mnie debiut z Zielichowskim nie okazał się jednorazowym wybrykiem i w dość krótkim czasie, idąc za ciosem wydaje kolejną płytę. No to mamy.
Cała oprawa graficzna pięknie, minimalistycznie przygotowana. Okładka w pełni oddaje duszę płyty, jak się będzie prezentować na żywo niestety dowiem się dopiero po dotarciu pre-orderu.
Płyta oczywiście zaczyna się dźwiękiem deszczu. Chok taki troche Rainman. Trochę się na początku zawiodłem, piękny głos Marty zaczyna się tematem jesieni, deszczu i kubka kakao - jak dla mnie to trochę pastisz grafomańskich wierszy wychowanek domów dziecka. Na szczęście następne jej wejścia na całej płycie po kilku odsłuchach świetne, zbudowała klimat złotej i przykrej pory roku. Numer "Najlepszy" bez jej wjazdu to serio nie byłby ten sam numer i chociaż nie znam się na kwestiach technicznych śpiewu o których ona pewnie mogłaby mi mówić godzinami, na moje przyklapnięte ucho brzmi to naprawdę dobrze.
Numer dwa to trochę tak jakby się rozchmurzyło, mocny numer. "Nasz rok, Maz Chok" fajny dubel, fajny duet. Można zarzucić zburzenie klimatu albumu, może dobrze by było wrzucić go chociaż na przedostatni track? To co u Chokera mi się najbardziej podoba, to ta jego lekkość w składaniu podwójnych, nie robi tego na przymus, one po prostu są, przez co całe numery brzmią lepiej. Chyba jedyna zwrotka, która mocno podobna jest do poprzedniej płyty, czyżby jeden z pierwszych nagrywanych wokali? "Patrze się tylko do lustra jak chce pomocy od kogoś" - weszło mi w głowę.
Dobra przejdźmy do moich faworytów. Najlepszy "Najlepszy", pominę już wkład Marty, która jest jednym z mocniejszych ogniw numeru. Słuchacze są bardzo głodni autobiografii - Maz - tyle emocji w zwrotce, że można je wyciskać. Jak tylko padają pierwsze nierymowane zdania, to nie można się doczekać, kiedy dowiemy się w ogóle o co chodzi. Bije allahy - własnie takiego rapu chce się słuchać.
"Kartka z kalendarza" - to właśnie na takie numery liczyłem po tym jak dowiedziałem się jak płyta się nazywa. "Długa Deszczowa Jesień", kurewsko długa. Emocje pomieszane z paranoją. Choker prawdopodobnie dał tu najlepszą swoją zwrotkę z płyty i w tym numerze wygrywa z kolegą, chociaż słuchać, że momentami mógłby polecieć lepiej, ale słychać, że zaczął kombinować z flow, z tekstami. Jeszcze dużo może pokazać.
Nie da się ukryć, że tak naprawdę klimat płyty zbudował Zielichowski. To co zrobił na "Zwykły" to szok, świetne aranżacje. Przy pierwszym odsłuchu na szybko przełączałem końcówki, naprawdę miałem zajebistą niespodziankę jak odsłuchałem to jak producent bawi się muzyką w tych kilkunastu ostatnich sekundach. Bez wątpienia jeden z lepszych producentów. Jaram się brzmieniem i to w jaki sposób łączy dwa, wydaje się, że inne sample - w jeden numer, który wyzwala emocje i pozwala poczuć ciary na plecach. Gitara Mezgera - spoko urozmaicenie.
Deobe - go chyba nie słyszałem tak dawno jak Maza. Gość ma tyle charyzmy w głosie, że z pewnością sprzedałby mi kartę kredytową przez telefon. Mocno się wyróżnia i twardo stoi na bicie. Fajnie, że dał aż dwie zwrotki, ale i tak zostaje niedosyt. Jeżeli chodzi o NIKTWPOLSCEJAKLAIK to nie umiem się wypowiedzieć obiektywnie, koleś ma tyle wyznawców, że boję się, że jeżeli powiem, że naprawdę słabo to oskarżą mnie o herezję. Raz się żyje. Laik słabo. Jedyny plus, że płyta dotrze do kilkuset głów więcej chociażby na ksywkę.
I tutaj trochę strzelam w ciemno, refreny chyba Maz pisał. Akcentowanie jest tak ułożone inaczej, ciekawe czy mam rację.
Ogólnie rzecz biorąc trzydzieści minut słupskiego, smutnego stylu. Od Maza dostałem świetne linijki, od Choka chciałem usłyszeć tego tyle jak na "Zapachu Szkła" w którym się zakochałem i tu czuję trochę niedosyt. Płyta naprawdę świetnie urozmaicenie spacerów w dni, w których prawie ciągle jest ciemno. W zimę zafundowali nam jesień. I nie jest mi przykro, że naprawdę dobrze się słucha jak cierpicie.
Odsłuch płyty na YT
OCENA 7 / 10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
słupski styl, to jest jednak słupski styl, przepraszam, ze przeklinam, ale płyta rozpierdala, szkoda tylko, ze trafia do tak małego grona
OdpowiedzUsuń