środa, 30 stycznia 2013

Cira - Plastikowy Kosmos [2013]


Cira naciera na Ciebie, bo ciary na ciele Cię cieszą, dziewięćdzi... o jezu, wciąż pamiętam ten słowotok, słów potok wypowiedzianych, ale z sensem. Płytka, która starsi słuchacze mogą pamiętać jako te dodawaną do Ślizgu, mało wtedy było takich podziemnych płyt wartych przesłuchania. A może i dużo, ale na prawdę ciężko było je znaleźć tutaj mieliśmy to podane na dłoni, nielegal prawie na legalu, tylko w dobrych kioskach osiedlowych.

Cira to raper z Białegostoku, znany ze swojej płyty o której już wspomniałem "Zapracowany Obibok", który doczekał remake'u wydanej "po bożemu" na legalu w Step Records oraz wspólnych płyt z Nikonem. Na jego teledysku można zobaczyć jego rysunki, gdzieś doczytałem również, że gra w teatrze, na jednym numerze wspomniał, że uczy małolatów ojczystego języka. No to mamy prawdziwego artystę z Podlasia, człowiek renesansu.

Niedawno w moje ręce trafiła jego nowa solowa płyta w całości wyprodukowana przez Szatta z Nocnych Nagrań - Plastikowy Kosmos.

Big Bang. Od wielkiego wybuchu ponoć wszystko się zaczęło, a przynajmniej dla naukowców to najbardziej prawdopodobny scenariusz genesis. Cira też tak twierdzi i tak zatytułowane zostało intro. Plastikowy Kosmos to nie tylko tytuł singlowego numeru. Mamy koncept na płytę, Cira nas zaprasza do swojej płyty z koncepcją. Melomani szczególnie mile widziani. Pierwszy numer próbuję nam dać taki przedsmak tego czego możemy się spodziewać po albumie. Mamy głęboki bit i trochę poetyckie wersy Cirsona, więc zaczynamy.

Chociaż płyta miała być z pomysłem, z koncepcją, to jednak mamy numery, których tematy zostały już dosłownie przeruchane przez każdego rapera na polskiej scenie "To tu" - czyli rap o hip hopie. "Spacer" to naprawdę powielane milion razy, czy któryś MC nie zabierał nas ze sobą na spacer? Eldo, Sokół, CNE, Raca, no nie wiem, to takie przykłady rzucone pierwsze z dupy. Jest jeszcze "Przybywa nam lat", chociaż tutaj również mamy wtórność w tematyce, to wynagradzają nam to goście. Miłe urozmaicenie całej płyty kiedy gospodarz zaczyna nas nużyć. Świetne skrecze DJ Ace'a i aż cieknie esencja tej muzyki kiedy samplowi zaczyna akompaniować perkusja. No to skoro jesteśmy przy gościach to może kilka słów o nich.

Hukos pojawił się na płycie dwa razy, osobiście bardzo go lubię, chociaż te jego zwrotki zazwyczaj są bardzo proste napisane, przewinięte bez żadnych fajerwerków to zawsze chcę ich przesłuchać. Wszystko co opowiada jest nawinięte w ciekawy sposób i nadrabia braki w technice. Treść nie forma. Jego występy na Plastikowym Kosmosie to naprawdę mocny element płyty i czekam na zapowiadany wspólny projekt Hukosa i Cirsona.

Tusz Na Rękach i Miuosh poprawne zwrotki, fajnie, że są, ale obyłoby się bez nich. Jeżeli chodzi o Onara to  wkurwia mnie jego flow, też zauważyliście, że robi przerwy na wdech w najbardziej nieodpowiednich momentach? Nie wiem co koleś ma w głowie jak nawija w taki sposób zwrotkę i tak tnie te zwrotki jak szkiełka na witraże, to może wybrać lepsze momenty.

"Pięć Zdjęć" no właśnie takich numerów się spodziewałem, chociaż mnie takie rozkminki tak bardzo nie ruszają, to z chęcią bym się dowiedział o jakich zdjęciach mowa. Napisałem Cirze wiadomość z prośbą o podesłanie jakiegoś jotpega, na pewno się tutaj podzielę o ile dostanę jakąś odpowiedź. Track to tribute dla zmarłego podlaskiego fotografa Wiktora Wołkow, z tego co przeszukałem w internetach to mało jest jego prac, ale trzymajcie, może komuś się spodoba:

http://www.wrotapodlasia.pl/pl/galerie/podlasie_obiektywie/n_wolkow.htm

Tytułowy numer zostawiłem sobie na koniec. Bit aż sam wysyła na orbitę. I wyszedł piękny numer o rzeczywistości, przedstawiony jako nierzeczywisty plastikowy kosmos. Całą trójka z Biszem i Tetrisem stanęli na wysokim poziomie i chyba trochę goście nawet wyprzedzili gospodarza, całości się przyjemnie słucha.

Szatt nam naprawdę zafundował lot promem, bity są głębokie, niektóre dzwięki wyciągnięte jakby prosto z Akademii Pana Kleksa w kosmosie, ale głęboka trąbka idealnie wpasowuje się pod te zwrotki. Chociaż dla mnie nie są to produkcje, które chciałbym słyszeć na instrumentalach, to "jakiśtam" klimat został zbudowany. Chyba takie to miało być.

Białostoczanin zawsze był dla mnie raperem, który pomimo wielkich umiejętności robienia ze słowa polskiego wszystkiego jak z Delmą (vide "Sz Cz") to mocno niedoceniony. Album raczej nie trafia do jakiegoś szerokiego grona, dlatego przykro słyszeć, że taki stan rzeczy utrzyma status quo. Numery, które miały być poetyckie zostały rozbite przez technikę Ciry, która, według mnie, ogranicza go dość mocno w przekazywaniu tego co chciałby przekazać. Wynikiem mamy ani wiersz, ani bragga. Ciężko mi ocenić tę płytę, chociaż niby nie ma do czego się przyczepić to materiał jakoś do mnie nie trafia, dlatego houston, we've got a problem.

OCENA 6/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz